![]() | Komiksy > Recenzje > Boba Fett: Twin Engines Of Destruction | nasze bannery |
![]() ![]() ![]() |
|
Boba Fett: Twin Engines Of Destruction
![]() TEOD opowiada o wydarzeniach mających miejsce wkrótce po Powrocie Jedi, gdzie jak wszystkim się wydawało, Boba Fett zginął w paszczy sarlacka. Lukę po nim wypełnił młody łowca Jodo Kast. Śmiałek, postanowił zmierzyć się z legendą, przywdział identyczną mandaloriańską zbroję, zyskując tym samym wyrobioną latami reputację poprzednika. Niestety dla Kasta, Fett przeżył i zamierza ukrócić karierę swego "następcy". ![]() ![]() Emocje dawkowane są w nim w sposób godny Hitchcocka. Historia zaczyna się od mocnego uderzenia - Jodo Kasta poznajemy, gdy w brawurowy sposób wykonuje jedno ze zleceń. To ambitny chłopak, waleczny, ale i bardzo pewny siebie. Owa arogancja sprowadzi z czasem na jego głowę nieszczęście. Kast, aby podnieść swój prestiż wśród łowców, występuje w kojarzonej dotąd z Bobą Fettem niezwykłej mandaloriańskiej zbroi. Fett nie ujawniając swej tożsamości wciąga młodego łowcę w pułapkę, rozpoczynając tym samym szalony pojedynek. Od tego momentu akcja nabiera kosmicznego tempa. Łowcy wykorzystują wszystkie swe umiejętności, a akcja jest na tyle dynamiczna, że brakuje jedynie podkładu z szybką muzyką rodem z Mortal Kombat. ![]() ![]() Zakończenie tego niewiarygodnego pojedynku nie pozostawia miejsca na sentymenty i z pewnością zadowoli fanów "fetyszysty". Twin Engine of Destruction to komiks godzien polecenia wszystkim. Prawdziwe mistrzostwo świata. Ps. Zeszyt ten wraz z opowieściami Kenix Kil, Aurra Sing i Scoundrel's Wages dodatkowo wydany został w roku 2000 w zbiorze Star Wars: Bounty Hunters TPB Rif Fabuła: 10/10 Grafika: 10/10 Jest pewna rzecz właściwa Andy'emu Mangelsowi, choć nie za nią go cenimy. Pełen szacunek, podziw i czołobitne hołdy należą się mu za scenariusz do absolutnie genialnego komiksu Boba Fett: Twin Engines of Destruction. Fabuła wydaje się trywialnie prosta "dobry łowca" (w tym znaczeniu, ten którego stronę trzymamy) musi odzyskać honor i szacun poprzez rozprawienie się ze "złym łowcą", który się pod niego podszywa. Więc sztampa i banał. Cokolwiek by się działo, 99 scenarzystów na 100 skopałoby sprawę jak nic. Na szczęście mieliśmy Andy'ego. Pierwszą rzeczą, jaka prosi się o komentarz są adwersarze: tytułowy, ten "dobry", Boba Fett oraz cyniczny i ambitny Jodo Kast. Różni ich wiele - podejście do Kodeksu Łowcy, honor - łączy jedno, mandaloriańska zbroja. Pod nieobecność Fetta ciągle wypoczywającego po bliskim spotkaniu z trzewiami sarlacka, właśnie Kast, ze względu na podobieństwie hełmów o wąskim wizjerze w kształcie litery T, żąda wyższego honorarium za świadczone usługi. A że Boba to nie tylko 183 centymetry prawdziwej furii, ale i łeb też ma nie od parady, szykuje przebiegły fortel, dzięki któremu dojdzie do ostatecznej konfrontacji między obydwoma panami. Drugą rzeczą, jest niewątpliwie specyficzny "klimat". Gardzę tym słowem do nieprzytomności, ale muszę z niego skorzystać. Mangels stworzył doskonały portret psychologiczny łowcy. Myśli i postępowanie Fetta są dokładnie takie, jakich na podstawie wizerunku małomównego łowcy zawartego w Imperium kontratakuje mogliśmy się spodziewać, że będą. W tej postaci miesza się okrutna kalkulacja, lodowaty pragmatyzm, marmurowy patos oraz przewrotna demoniczność za którą tak kochamy czarne charaktery. Mandalorianin zadziwia niesamowitym poczuciem humoru. Zimnym, przerażającym - czarnym w najlepszym tego słowa znaczeniu. Cały komiks przesiąknięty jest takim kpiącym, ewidentnie złym, wisielczym humorem. Zdawkowe, lakoniczne wypowiedzi Fetta po prostu urzekają. Tak samo nie mogę wyjść z podziwu dla świata przedstawionego. John Nadeau kreśli nam brudny, obskurny półświatek łowców nagród i innych galaktycznych mętów. Speluny, brud, kurz, zakazane mordy i humanoidalne dziwki. Jeśli chodzi o trafność doboru środka wyrazu do tematu - idealna. Czyniąc podsumowanie: wyżyny "komiksiarskiego" rzemiosła oraz niedościgniony paradygmat przedstawienia fettowatości. Można by na pęczki wyliczać innych autorów, których kult Boby przerósł, a którzy powinni kury szczać prowadzać, nie bezcześcić wizerunek Człowieka Którego Fanem Nie Jest Bruce Willis. No i przeprosić przede wszystkim prezydenta Kaczyńskiego za to co sami z Fettem zrobili. Twin Engines of Destruction - absolutne must see. Baca[11.11.2007] ![]() Tytuł: Twin Engines of Destruction Scenariusz: Andy Mangels Rysunki: John Nadeau Tusz: Jordi Ensign Kolory: Cary Porter Okładki: John Nadeau Wydawca: Dark Horse Comics, 1997 i 2000 Wydanie: One-shot lub TPB Wydanie polskie: Egmont, 1999 ![]() Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd. Website content (C) ICO Squad, 2001-2016 |