Darth Kruhl. To główna postać kolejnego przerywnika w rozwijającej się opowieści o spuściźnie. Fakt, połowa jest o niczym, to znaczy wypełniaczem o planecie Monto Codru i zamieszkujących ją Codru-Ji. Ale to nie ma wiele wspólnego z resztą opowieści oprócz Sitha oczywiście. A już myślałem, że...

A tu nie. To Kruhl, Darth Khrul, wprowadzony w finale prologu stał się narzędziem do przeprowadzenia zuchwałego ataku na króla po roszadzie. Fakt, szanse miał... Fakt, akcja osłaniająca w postaci ISD Dauntless była imponująca, przynajmniej rozmachem, ale... Ale ktoś zapomniał, albo i nie wiedział, że Imperator także jest rycerzem... A to wyrównywało szanse i król okazał się zabójczym hetmanem. Ot i wszystko.

Po co ten odcinek? Nie wiem. Rysował go Colin... A więc są momenty, gdy plansza jest planszą głęboką. Fakt, tam gdzie dochodzi do konfrontacji naturalne jest, iż nacisk przejmuje plan pierwszy, ale artysta o tle raczej nie zapomina. No i te okręty... Trochę jak z Diuny Davida Lyncha...Tak, ten klimat tu się pojawia. I... bambus. I walka w "dżungli"... I miasto w wąwozie... I... No sporo tu tego. Ten komiks warto przewertować z kilka razy, dla wychwycenia wszystkich owych klimatów. Ale nie dla opowieści niestety.

Fabuła: xx/xx
Grafika: xx/xx