Star Wars - Free Comic Book Day 2006 Special

Wojny Klonów

Wojny Klonów to już historia. Nigdy więcej... Tym radośniejszym stał się dla mnie dzień otwarcia najnowszej przesyłki z TFAW-a, z komiksami Dark Horse'a. FREE Comic Book Day 2006 to też już historia, ale dzięki najlepszej firmie na świecie wydającej komiksy Star Wars, mam w ręku ów "gratis" (jakby co, to wyceniony na 25 centów). A historia w nim nienajgorsza i właśnie z epoki "minionej", czyli Wojen Klonów. Kto wie, czy kiedyś ujrzy światło dzienne w seryjnym wydawnictwie? Może w jakimś ostatnim zbiorku z tego okresu? A może i nie. Dziś wszyscy pognali głową naprzód do "Rebelliona", do "Legacy", do "KotOR-a"...

"Routine... About what we expected."

Kolejna planeta... Tym razem Sarrish. Kolejny sektor... Tym razem Vensensor. Kolejna misja Obi-Wana i Codiego. I jak to na wojnie nic nigdy nie idzie tak jak zapisano przed walką. To co należy omijać z daleka staje się z potrzeby chwili celem do zdobycia. Rutyna... Fakt, można spojrzeć na ów komiks rutynowo: kolejna historia w stylu Clone Wars Adventures, ale z ciekawszym rysunkiem, kolejne zdobywanie "armaty", kolejne... Można i tak. Ale gdy się chwilę zastanowić to historia już taką banalną nie jest i słowa Cody'ego w zakończeniu mówią wszystko. A przecież to "tylko" klony...

Na dokładkę dostajemy rysunek działa przeciwlotniczego Separatystów, oczywiście Douga Wheatley'a, odgrywające tu jedną z głównych ról, a stanowiące dla miłośników techniki Star Wars nie lada gratkę i... A miałem nie wspominać, bo co to tam. Drugą połowę komiksu zajmuje historia o Conanie "The Spear" Timothy Trumana i Paula Lee. Ale na cóż nam Conan? [31.05.2006]

Droid

Fabuła: xx/10
Grafika: xx/10