![]() | Komiksy > Recenzje > Droids Special | nasze bannery |
![]() ![]() ![]() |
|
Pięć lat przed Nową nadzieją ![]() Opowieści o droidach część 1: "Witamy na Kalarbi" Battle droid? Gdzie? Dla naszych ulubionych droidów bardzo, bardzo odległej galaktyki, czyli R2-D2 i C-3PO, nastał nowy rozdział ich... funkcjonowania. Po Mungo Baobobie (patrz serial animowany "Droids") ich właścicielem został Wena, a ten w końcu także postanowił się ich pozbyć i wystawił je na "Allegro",... to znaczy na aukcję. Naszych milusińskich kupił nieznany kupiec, handlarz złomem... Na złom? Niekoniecznie, jednak w tym momencie ciekawsze jest to, dlaczego Wena pozbył się tak sprawnych pracowników? Pewnie przez gadulstwo i pesymizm złotej sztaby, dla którego ów przydomek to dopiero przyszłość. A my właśnie wkraczamy w dość odległą przeszłość komiksów Dark Horse'a.
Jakie to były biznesy ja nie wiem i wiedzieć nie chcę, faktem jest, że któryś z konkurentów, a może zawiedzionych kontrahentów, nasłał na Olaga łowcę. Można się już domyślać typu owych interesów. Ale nie to jest najciekawsze. Owym łowcą był początkujący w owym czasie... droid IG-88! Ci, którzy znają jego historię, czy może raczej "ich", nie dojrzą w tym nic nadzwyczajnego. Pozostali muszą co nieco doczytać. Przypomnę jedynie, że był to IG-88B. Lecz z niewiadomych powodów, a może właśnie z wiadomych, co wynika z akcji, ponoć jego akumulatory się rozładowały i wpadł w ręce sług Olaga. Związany, zdezaktywowany, bezpiecznie został dostarczony na Hosk razem z innymi droidami, w tym i naszymi bohaterami. A tu okazało się... Lubię te stare komiksy. Zapach papieru i farby jest inny niż dzisiaj. Pewnie nie były ekologiczne, absolutnie zdrowe i nie alergiczne. Lekko pożółkły papier także dodaje uroku. A styl tamtych komiksów już się raczej nie wróci. Dziś tak się już nie rysuje. Dziś mamy komputery, programy, większą swobodę tworzenia, wszystko da się poprawić, można eksperymentować z fotograficzną wręcz dokładnością, albo zupełnie inaczej, jak tylko zechcemy. Wtedy w USA wszystko wyglądało podobnie, tylko okładka była miejscem do popisu. A więc mamy klasyczny, rysowany komiks z planszami podzielonymi na kadry, jak kadry z filmu animowanego. Powiecie, nic specjalnego, ale to tak kiedyś wyglądało... Tymczasem IG-88 wyrwał się na wolność, zaś nasi przyjaciele chcąc nie chcąc, raczej nie chcąc, stali się elementem jego epopei. Jest tu wszystko, co w awanturniczej powieści być powinno. Walka, ucieczka, pościg, rany, leczenie, znaczy naprawy, kolejne walki, ucieczki i pościgi, poprzez kosmos, księżyce, zasadzki, aż... Aż dzięki korzystnemu zbiegowi okoliczności, a co niektórzy uważają, że przemyślanej strategii IG, R2-D2 i C-3PO trafiają na Kalarbę, oczywiście dobrze znanym z "Nowej nadziei" sposobem podróżowania droidów, do rodziny Pitareezee... Ale to już następna opowieść. Przypis encyklopedyczny z CUSWE: Wena Przypis encyklopedyczny z CUSWE: IG-88 Droid[27. 11. 2007] Tytuł: Star Wars: Droids Special Scenariusz: Dan Thorsland Rysunki: Bill Hughes Tusz: Andy Mushynsky Kolory: Pamela Rambo Okładka: Kilian Plunkett Wydanie: one-shot Wydanie TPB: Star Wars: Droids - The Kalarba Adventures Wydawca: Dark Horse Comics, styczeń 1995 ![]() Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd. Website content (C) ICO Squad, 2001-2016 |